Autor Wiadomość
Roksana Granger
PostWysłany: Czw 15:42, 19 Paź 2006    Temat postu:

Hejka! Stęskniliście się za mną? xD Napiszę coś jeszcze jak mnie znów do szkoły przyjmą Razz Bo wszystkich powypisywali a ja sie dopiero dzisiaj ponownie zapisałam Smile No więc czekajcie, cierpliwość popłaca Smile
Gość
PostWysłany: Wto 18:15, 29 Sie 2006    Temat postu:

Te dwa posty to ja napisałem[Syriusz Black] pisze kto bo znowu może mnie wylogować.
Gość
PostWysłany: Wto 17:55, 29 Sie 2006    Temat postu:

To na górze to ja napisałem. Ciągle mnie wylogowuje....
Gość
PostWysłany: Wto 17:52, 29 Sie 2006    Temat postu:

Mi sie opo podobało. Takie 'pomysłowe' i śmieszne [czyt Josh vs Hermiona]. Musze przyznać że nie zaywarzyłem błędów, zaczytałem sie albo ich nie ma. Raczej to drugie. Jedyne do czego musze sie przyczepić to długość. Gdyby było dłurzsze dłabym 6 ale daje 5+. Czekam na ciąg dalszy.
Roksana Granger
PostWysłany: Wto 11:11, 29 Sie 2006    Temat postu:

Hej, może cos byście o tym napisali? He?? xD
Roksana Granger
PostWysłany: Czw 15:00, 17 Sie 2006    Temat postu: Ciąg dalszy ;)

CIĄG DALSZY: (narratorem dalej jest Hermiona)

(...)"Ty czarownico" , "Natychmiastowa Transmutacja" ... Gdy przechodziłam przez ulicę tylko o tym myślałam. Słowa Josha huczały mi w głowie niczym startujący samolot. Tytuły ksiąg widziałam tak, jakbym na nie patrzała. Byłam tak bardzo pochłonięta myśleniem o tym, jak przez przypadek poskładałam wazon, że nie zauważyłam nadjeżdżającej ciężarówki. Nie pamiętam co było dalej. Obudziłam się w szpitalu na oddziale intensywnej terapii. Przez brudną szpitalną szybę widziałam rodziców, którzy na korytarzu rozmawiali z dość liczną grupą lekarzy i pielęgniarek. Lekko podniosłam się na łóżku, zdając sobie sprawę z tego, że nigdy nie czułam się lepiej! Przykładając ucho do ściany i udając, że śpię prawie spadając, podsłuchałam strzępki rozmowy:
-"To nieprawdopodobne! państwa córkę przejechała ciężarówka o wadze dwóch i pół tony, a jej nic się nie stało... ze zwykłego człowieka zostałby placek i buty!"
-"Ależ to nie możliwe, nasza córka? Czy na pewno nikt jej nie uratował?"
-"Państwa sąsiadka, pani Smith, widziała całe wydarzenie przez okno i wezwała karetkę... nie wiem jakim cudem ale przecież widzieli państwo, że Hermiona żyje!"

Wtem otworzyły się drzwi do mojej sali. Wpadła przez nie pani Smith i jakiś facet z długą, siwą brodą. Teraz skupiłam się na słuchaniu ich.

-Panie Dumbledore, to przecież niemożliwe, ona nie może być czarownicą! Urodziła się w rodzinie mugoli! ("Mugoli? Czyżby pani Smith tak nazwała moich rodziców?"-pomyślałam-"A tak właściwie, co to znaczy?")
-Lukrecjo, możliwe, jak najbardziej. Pamiętam że jej prababcia, Irmina Granger też była czarownicą. Uczyła się w Hogwarcie. ("Nie wiedziałam że mam prababcię Irminę! Czy ten facet się nie pomylił??") Hermiona może mieć ten dar po niej.
-Albusie, jak wyciągłam ją spod kół tej ciężarówki, sama się zdziwiłam bo miała tylko kilka zadrapań na twarzy. Ale była cała! No i zadzwoniłam po mugolskie pogotowie mówiąc im, że przejechała ją ciężarówka, a teraz zobacz, jak śpi! Jakby nigdy nic! -i odwróciła się, wskazując ręką na mnie. Dopiero później skapłam się że mam otwarte oczy i natychmiast je zamknęłam. Później ten pan z siwą brodą podszedł do mnie i lekko mnie szturchnął.
-Hermiono, nie musisz udawać że śpisz. Wstań. -po czym zdziwiłam się i wstałam z łóżka. Stałam na nogach jak normalna, zdrowa dziewczyna.

-ccc..co się stało? -zapytałam, udając głupią.

-Hermiono-znów odezwał się pan z brodą-nie będziemy ci dokładnie opowiadać tego zdarzenia. Jesteś czarownicą i od Września będziesz uczyć się w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. -Po czym wręczył mi list w pięknej kopercie zaadresowany do mnie.(...)



A ta część jak się podobała? xD Jak mi się będzie chciało (bo jestem strasznie zmęczona tym pisaniem i wymyślaniem) to dodam następną część... xD A teraz piszcie swoje opinie o moich opowiadaniach! xD
Roksana Granger
PostWysłany: Śro 17:41, 16 Sie 2006    Temat postu:

Aha jakby co to wkleiłam to tu bo jeszcze nie została rozpatrzona moja propozycja założenia działu na opowiadania uczniów (no i nauczyciele też mam nadzieję będą chcieli cosik napisać xD )
Roksana Granger
PostWysłany: Śro 17:31, 16 Sie 2006    Temat postu: Opowiadanko xD :P

"Jak Hermiona dowiedziała się, że jest czarownicą?'' Czyli moje zmyślone opowiadanie xD (Fan Fiction) Może wam się nie spodobać, ale... przeczytajcie i napiszcie co sądzicie? xD


Przydatne: Smith-czytaj Smiff , Josh-czytaj Dżosz ... Narratorem jest Hermiona xD


-Hermiono, pozwól na chwilę.
-Dobrze, mamo-no a co niby miałam powiedzieć?
-pani Smith wyjeżdża dziś na krótką służbę do Nowego Jorku. Pytała, czy ktoś z naz nie zaopiekowałby się Joshem, ale my z tatą niestety nie mamy czasu, na dziś zapisało się 12 pacjentów-mamy ręce pełne roboty! Więc może ty się nim zaopiekujesz??
-tak, mamo-odpowiedziałam chłodno, bo nie cierpię tego bachora!Już raz przyszło mi go pilnować, to powyrywał nam w domu kwiatki razem z korzeniami i potem było na mnie że go nie pilnowałam! Poplątał mi również włosy! Mówiłam mu, że to nie ładnie...Ale on mnie nie słuchał...I nikogo nie ma zamiaru słuchać!Na miejscu pani Smith oddałabym go do sierocińca!
-coś jest nie tak?Jeśli tak to powiedz, to jakoś jej to wytłumaczę-moja mama z panią Smith były na "ty"
-niee, nic się nie stało! To kiedy wyjeżdża?
-zaraz do niej zadzonię i dowiem sie szczegółów. Ty możesz za ten czas iść do pokoju.-no więc poszłam, ale gdy byłam na schodach mama powiedziała:
-włączyła się sekretarka... może rozmawia?(pomyślałam sobie: Albo ten wredny Josh rozwalił telefon...)No to chyba muszę tam pójść...Zamieszaj zupę za jakieś 10 minut, jakby mnie jeszcze nie było.
-dobrze...a teraz idę się pouczyć, bo później nie będę miała czasu...-jak widzicie zapał do nauki miałam również jako mugol! Mama wyszła, a ja chwyciłam stary zeszyt z Matematyki. Poczyłam się trochę o ułamkach, bo niezbyt je lubie i dlatego wchodzą mi do głowy tylko w wakacje. Minęło 10 minut a mamy jeszcze nie było. Pomieszałam więc zupę jak kazała (mmm...pomiorowa!) i wyjrzałam przez okno. Pani Smith mieszkała po drugiej stronie ulicy w dość dużym jak dla niej i Josha domu. Ale gdy miałam pilnować Josha, to ona przyprowadzała go do nas (widocznie bała się, że jej syn coś zepsuje podczas "zabawy" ze mną...)-więc tak praktycznie to ja nigdy w jej domu nie byłam. Po następnych pięciu minutach wróciła mama.
-Hermiono, pani Smith wyjeżdża za 20 minut. Prosiła, abyś za 15 minut u niej była.
-jak to:u niej?To nie przyprowadzi Josha do nas??
-nie, dziś będziesz go niańczyć w ich domu!I dobrze, bo dalej żałuję tych kwiatków po ostatnim razie...
-hmmm... to może i lepiej, bo jeszcze tam nie byłam!
-no pewnie że lepiej! Ona ma w domu tyle kwiatków, że nawet się nie skapnie, jeśli ileś zniknie!
-eee...to może ja pójdę się przygotowywać na walkę z potworem??
-HERMIONA!!
-dobrze,dobrze! Przepraaaszam!-powiedziałam chłodno-ale przyznaj, że Josh miły nie jest!
-och, dobrze wiem jaki on jest, ale naprawdę,Hermiono, musisz to przetrwać!A teraz lepiej idź już się przygotuj, zostało ci 10 minut! Aha! Pani Smith wróci wieczorem, około 21.00, więc jakbym już skończyła pracę to wpadnę tam zobaczyć, jak sobie radzisz.
-dobrze,mamo!-weszłam po schodach do swojego pokoju. Ech...jak ja się cieszę, że nie mam brata! Bo jakby był taki jak Josh to chyba bym tego nie przeżyła! Pani Smith sądzi, że jej "milutki syneczek" jest najgrzeczniejszym i najładniejszym dzieckiem świata! A właśnie, z tego całego zamieszania zapomniałam napisać, że Josh pięknością przypomina Shreka! Dobra, zostało mi 7 minut, może zdążę znaleźć mój czepek z basenu?(tak żeby Josh nie poplątał mi włosów, bo i bez plątania są trudne do rozczesania!)E, nie, to zły pomysł! Nawet gdybym go znalazła to byłby za mały, bo używałam go ostatnio chyba 6 lat temu...5 minut... no i jak mam się przygotować na spotkanie z bachorem-potworem? Przydałaby mi się chyba magiczna różdżka, hehe! Oooo mam pomysł! Wrzuce Josha do kubła na śmieci przed domem, a pani Smith powiem, że bawimy się w chowanego i nie umiem go znaleźć! A...też nie! Bo jeśli się wydostanie, to wszystko powie mamie! 3 minuty...to może już zejdę na dół? Zjem troszkę i się napiję, potem skoczę do toalety...albo nie będę jadła, bo jak zobaczę Josha to chyba to wszystko oddam na podłogę! Dobra, jakoś to będzie! Zeszłam na dół.
-Tylko na niego za bardzo nie krzycz!-powiedziała mama, gdy wkładałam sweter ("wieczorem będzie już zimno!weź sweter!")
-łatwo ci mówić...jakbyś ty niańczyła takiego bachora-potwo...
-HERMIONA!!
-dobra... już nie będę! Postaram się nie krzyczeć, chociaż bardziej to chyba on będzie krzyczeć po mnie!-włożyłam sandały (były w końcu wakacje...!) i wyszłam. Z przejściem przez ulicę nie było trudno, bo zwykle jeździ tędy mało aut. Dochodziłam już powoli do drzwi pani Smith.
-dobra,Hermiona, nie możesz dać się wykołować jakiemuś podłemu pięciolatkowi!-mówiłam sama do siebie. Nacisnęłam na dzwonek w kształcie lwa (co było bardzo dziwne, bo zwykle w kształcie lwów są kołatki...) i za parę sekund drzwi otworzyła mi pani Smith.
-ach, już jesteś, Hermiono!Wejdź, wejdź, Josh już nie może się doczekać ("żeby mnie wykończyć na nerwach..."-pomyślałam).Tylko szybko, za pół godziny muszę być w Nowym Jorku, a nie mogę się spóźnić!
-a jak pani zdąży dojechać tam za pół godziny?O ile wiem to najbliższy samolot odlatuje za tydzień... to jak pani tam zdąży??
-nn...nie twoja sprawa!A teraz lepiej zajmij się Joshem, muszę wychodzić!
-dobrze, poczekam, aż pani wyjdzie a potem zamknę za panią drzwi, żeby czasem Josh nie uciekł (choć miałam nadzieję że ucieknie...).
-do widzenia, Hermiono, i opiekuj się nim dobrze!
-do widzenia! -zamknęłam drzwi i poszłam do pokoju gościnnego. Josh już tam był! A ja zastanawiałam się, po co pani Smith książki "teoria magii" i "natychmiastowa transmutacja"? Pomyślałam, że jest wielką fanką horoskopów itp.No, dość już rozmyślań, trzeba się Joshem zająć...
-co bedziemy robić, czarownico?-czyżby ten mały bachor nazwał mnie czarownicą?
-czemu mnie tak nazywasz?-zapytałam
-eee...co cię to obchodzi?
-właśnie że dużo!
-a nie!
-a tak!-na dobre wdałam się w kłótnię z tym małym bachorem.
-no to co będziemy robić?
-wiesz, że chętnie pobawiłabym się w chowanego, ale tak żebym nie umiała cię znal...UWAŻAJ!-niestety było już za późno, zanim to powiedziałam-Josh zdążył już ręką stłuc wazon.A ładny był, muszę przyznać... -och, widzisz, co zrobiłeć?-powiedziałam.-mógłbyć to chociaż sprzątnąć, ja tego nie rozwaliłam!-i gdy wskazałam na resztki wazonu stało się coś niezwykłego.Zaczął się powoli sklejać w całość, aż w końcu nie było widać żadnych śladów, które mogłyby mówić o tym, że wazon leżał rozbity na podłodze. Josh wpatrywał się we mnie conajmniej jak w ducha, aż w końcu, wystraszonym głosem, powiedział:
-ty to zrobiłaś?
-na to wygląda...-odpowiedziałam. Nie wiedziałam czemu to zrobiłam, a co gorsza nie wiedziałam JAK to zrobiłam! Czyżbym była czarownicą??? No, nie wiem! Muszę tu jeszcze 3 godziny go pilnować, jakby tak dało się przyspieszyć czas... i nagle do domu weszła pani Smith.
-ooo, czemu pani tak wcześnie? Coś się nie powiodło?-zapytałam
-wcześnie??Przecież jest już 21.20!Lepiej idź już do domu, rodzice mogą się o ciebie niepokoić! A więc wyszłam. (...)



No i jak? Ciąg dalszy dodam BYĆ MOŻE kiedy indziej... Razz A teraz piszcie co o tym sądzicie? Embarassed Laughing

Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style by Vjacheslav Trushkin